padł czujnik ABS - diagnoza z kompa Albrichta...
Niestety teraz będzie wpis na modłę "pseudomechanik boris"
Właśnie zorientowałem się, że mija już dwa miesiące odkąd pojawił się problem i niestety - warsztat na Jeździeckiej 6 nie dźwignął tematu.
Albricht - do Ciebie nic nie mam ale ten Twój kolega (chyba Pan Paweł) potraktował mnie jak gówno i obiecałem sobie, że nie zostawię tej sprawy bez echa.
Pierwsza moja wizyta u Was spoko: komp podłączony - diagnoza: walnięty ABS lewy przód. Zamówić czujnik, umówić się na wymianę. Został rozłączony napęd, wyłączony ESP.
Czujnik przyszedł. We wtorek telefon do Albrichta umówiłem się na piątek. Przyjeżdżam rano w piątek: Albrichta w warsztacie brak, panowie robią wielkie oczy bo nie mają pojęcia o co chodzi. Nic to! działamy, ocena czujnika: nie pasuje.
Okazało się, że jest założona piasta, do której nie pasują zamówione oddzielnie czujniki (jedno i drugie było zamawiane z VINu).
Pan Paweł postanowił zadzwonić do Fenixa i dać znać kiedy będzie. I tu zaczęła się 40-dniowa gehenna: miał oddzwonić za godzinę (piątek 11:00), milczał więc oddzwoniłem we wtorek. Głos w słuchawce: "tak tak, zapomniałem ale już pamiętam, mam na biurku zapisane jak sprawa stoi to jak będę w warsztacie to oddzwonię...za jakieś pół godziny"....i cisza kilka dni. Znowu dzwonię: "odwożę dziecko, zadzwonię za godzinę"..cisza. Moja próba dodzwonienia się kończyła się włączeniem poczty głosowej. Kilka razy próbowałem: ciągle słyszałem jakieś wymówki, że jeszcze nie ma fizycznie na sklepie, potem dostawałem SMSy że musimy odłożyć to na przyszły tydzień.
W międzyczasie zamówiłem od Jankesa czujnik... Postanowiłem po prostu nie kontynuować tego tematu na Jeździeckiej z powodu braku jakiejkolwiek wizji na powodzenie.
Nagle cud! Pan Paweł zadzwonił, że wymyślił jak obejść tą różnicę i jak da się dystans to czujnik będzie pasował. Czujnik z Chicago już szedł więc postanowiliśmy poczekać na wszelki wypadek. Jak przyszedł umówiłem się w warsztacie. Pomysłodawca tego wspaniałego rozwiązania (dystans na śrubie)nawet nie raczył wyjść z garażu. Albricht od razu powiedział, że to nie będzie działało i tylko się napocił żeby to skręcić do kupy. Test po złożeniu wszystkiego: choinka na desce jak przed pseudonaprawą.
Mam już teraz dwa nowe czujniki, samochód po odpaleniu rusza jakby ciągnął betonową płytę (zanim komputer nie wyłączy ESP i Adv. tracka).
Przez te dwa miesiące nieźle się nadriftowałem po mokrym asfalcie a i ruszanie ze świateł w deszcz jest kłopotliwe. Nadmieniam, że wożę dwójkę małych dzieci i po prostu mam obawy więc jeżdżę jak emeryt.
Rozwiązanie problemu: zakup nowej piasty w komplecie z czujnikiem ABS - takie rozwiązanie zasugerowałem przy ostatniej wizycie w tym warsztacie ale to nie ja tylko Wy powinniście chyba na to wpaść.
Przez podejście tego Jegomościa (szefa??) do mojej osoby od 2 miesięcy nic w temacie czujnika nie drgnęło a tylko wydałem niepotrzebnie 600pln na czujnik ze sklepu z Allegro i czujnik sprowadzany od Jankesa (dwóch podróży po 120km nie liczę).
Nie wiem...może mechanikom przy pracach poniżej 1000pln wyłącza się poszanowanie klienta? Nie można powiedzieć: Panie - bujaj się z tym złomem bo ja do tego to nawet rąk nie myję! ? Człowiek czuje się zobowiązany umową słowną i dobrym wychowaniem a trzeba było po prostu olać i jechać gdzie indziej.
Mam nadzieję, że po prostu macie tam tyle roboty i tyle kasy, że możecie olewać wszystkich.
Życzę Panu Pawłowi zdrowia i żeby nie trafił na kogoś o mniejszej wyrozumiałości niż ja.