podepnę się pod temat.. mogę?
bo właśnie mi dzisiaj się rozsypał tylny most

a objawy były takie że dwa dni temu mi coś delikatnie puknęło, jako że miałem już problem z reduktorem to byłem praktycznie pewien że dopięło mi przód, spokojnie wracałem do domu i w sumie dopiero pod domem jak wjeżdżałem do garażu (mocniej skręcone koła) to znowu puknęło... Następnego dnia żona pojechała do pracy (jeździ raczej spokojnie) i jak wróciła to powiedziała że coś jej napierdziela/strzela... Dziś wyskoczyłem "na miasto" na szybkie zakupy i masakra, każdy zakręt to strzał, nie ważne czy wolno czy szybko czy baaaardzo wolno... od razu do garażu na kanał szybkie odkręcenie przedniego wału i...
wyjechałem z garażu, pierwszy zakręt, strzał i stoję... wrzucam D - chrobotanie jakieś, R - jadę - całe 10 metrów i to samo... Szybka diagnoza wał się kręci i nie jedzie

no to se myślę, se odkręciłem przedni wał to se teraz go zapcham z powrotem do garażu

Ogólnie tak się chciałem podzielić historyjką bo wiem że satelity szlag trafił... choć mam jedno pytanko - dlaczego?
dodam, że nie "upalam" auta w terenie, ani nie "katuje" na drogach, ogólnie to na prawdę jeżdżę nim spokojnie.